sobota, 1 października 2016

GSMP KORCZYNA 24-25.09

Ostatnie rundy wyścigów w tym sezonie już za nami, czyli GSMP Korczyna. Decyzja o przyjeździe na Prządki jako "media" zapadła już jakiś miesiąc wcześniej. Akredytacja została wysłana. Niestety tydzień przed zawodami dopadło mnie przeziębienie. Wtedy padło pytanie "Jechać, czy zostać w domu i się kurować?" Odpowiedź prosta i wszystkim znana. Gdybym nie pojechała nie czytalibyście teraz tego co nabazgrałam. ;) Myśl o tym, że mogę się rozchorować na dłuższy czas zeszła zupełnie na bok... Przecież nie mogłabym odpuścić sobie możliwości porobienia fotek, a co ważniejsze spotkania się, po raz ostatni w tym sezonie, z najlepszymi ludźmi jakich znam. Ludźmi z pasją. :)

Pobudka w sobotę rano, termo-kubek z ciepłą herbatką i wyruszamy w drogę. Na miejscu musiałam poczekać, aż biuro prasowe się rozłoży i mogłam odebrać kamizelkę i plakietkę media.
Pierwsze przejazdy spędziłam w okolicach startu i PO 1, bo nie chciało mi się iść nigdzie dalej. Po raz pierwszy robiłam zdjęcia nie tylko samochodów, ale również ludzi. Wcześniej wydawało mi się, że zdjęcia osób mi nie wyjdą, że mi się nie uda zrobić takich, żeby były ładne. Okazuje się, że wystarczy tylko chcieć. ;)
Przed podjazdami wyścigowymi załapałam się na podwózkę na PO 25, gdzie stali moi klubowi koledzy. Niestety podczas drugiego przejazdu zaczęło padać. W deszczu fajnych fotek nie zrobię. Pomyślałam, że pójdę na górny park maszyn, może ktoś mnie tam przygarnie... Cóż, nie sądziłam, że to tak daleko... Idę, idę i końca nie widać... zauważyłam, że jedzie Bolo. Pomachałam z nadzieją, że mnie zobaczy i zabierze. Straciłam jednak nadzieję kiedy przejechał koło mnie, na szczęście w ostatniej chwili mnie rozpoznał i się zatrzymał. :) Zdążyło mnie mocno zmoczyć, nawet włosy były mokre pomimo, że miałam kaptur, ale podobno ładnie mi w takich. ;P
Będąc na dole musiałam poczekać, aż otworzą park zamknięty. Moi rodzice stali na starcie i dopiero po otwarciu mogliśmy pojechać na miejsce noclegu pod pięknie oświetlonymi ruinami zamku w Odrzykoniu. Po przyjeździe byłam tak zmęczona, że nie chciało mi się nawet jeść. Marzyłam tylko o tym, żeby pójść spać. Przyłożyłam głowę do poduszki i od razu zasnęłam.

Następnego dnia, po śniadaniu i spakowaniu się, pojechaliśmy znów na start. Wzięłam zdjęcia do podpisania, więc stwierdziłam, że pasowałoby zebrać autografy. Jednak tak ciągnęło mnie do robienia zdjęć, że mam tylko kilka podpisanych zdjęć. Będę musiała to nadrobić w następnym sezonie. ;)
Tego dnia podczas treningów byłam na zakręcie przy PO 1 i na PO 4. Na podjazdy wyścigowe chciałam pojechać na górę, jednak nie wyrobiłam się i straciłam możliwość podwózki. W związku z tym zostałam na starcie, a dopiero na drugi przejazd pojechałam z Waszką na górę. Zdjęcia pstrykałam na PO 27. Po przejeździe większości zawodników, spakowałam aparat i poszłam do górnego parku maszyn. Dojście tam postawiłam sobie za cel na niedzielę... no i dotarłam. To naprawdę kawał drogi, prawie nie czułam nóg, ale byłam z siebie dumna. :D Zjechałam na dół z pilotem 1 i zrobiłam jeszcze parę zdjęć w zamkniętym parku maszyn.

Dla mnie wyścig był bardzo udany. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
Pierwszego dnia odpadł z wyścigu kolega z mojego klubu Tomek Dybisz z powodu awarii samochodu. Rywalizację zakończyła też Anna Wojewoda, która dachowała koło PO 3.
Dzień drugi okazał się pechowy dla walczącego o tytuł mistrza Waldka Kluzy i jego team'owego kolegi Michała Tochowicza. Obaj zakończyli wyścig z awariami samochodów. Również Radosław Ćwięczek, który wylądował na barierze przy PO 7, stracił szansę na puchar.
Wszystkim zwycięzcom gratuluję, a zawodnikom, którym się nie poszczęściło życzę szczęścia w przyszłym sezonie.


Podziękowania kieruję do:

  • moich rodziców - dzięki, którym zaczęła się moja przygoda ze sportami samochodowymi oraz fotografią, i którzy wierzą we mnie cokolwiek by się działo
  • Piotra Platy, Piotra Dudki i Sylwii Wiater - za ogromną motywację do prowadzenia bloga i galerii, za wsparcie pomysłu akredytacji na media, bez was by to nie wyszło
  • Bola i Waszki - za transport po trasie. Dobrze mieć takich kolegów. ;) 
    Fot. Piotr Dudka


sobota, 3 września 2016

2 Rajd Grodzki 27-28.08

W ostatni weekend odbył się 2 Rajd Grodzki. Impreza trochę inna, takie 3 w 1, ;) czyli Historyczny Rajdowy Puchar Polski, Mistrzostwa Okręgu Rzeszowskiego w Super KJS oraz Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Podkarpacia.



W sobotę od rana zawodnicy stawiali się na odbiór administracyjny oraz BK, a o godzinie 19:00 rozpoczął się start honorowy. Wszystkie załogi ustawiły się na płycie bieckiego rynku. Tym razem mogłam się sprawdzić w roli hostessy. :D Z moją przyjaciółką Magdą podprowadzałyśmy samochody jadące w HRPP do startu.
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek
w życiu stawała do tylu zdjęć. ;D
Dobrze, że nie musiałyśmy chodzić w butach na obcasie... byłoby ciężko..  Było to ciekawe przeżycie, bo przecież niecodziennie chodzi się pod parasolką, kiedy wszędzie dookoła jest cień. :P - Tak, więc polecamy się na przyszłość.






Byłam już kibicem, sędzią, fotografem, teraz hostessą... wychodzi na to, że zostało mi tylko wsiąść w rajdówkę, objechać kolegów i odebrać puchar za 1 miejsce.. Pożyczy ktoś samochód rajdowy?? hahaha :D





Kolejny dzień, pobudka piąta rano. Taki ledwo żywy człowiek jedzie na serwis na szóstą, żeby przez następne pół godziny czekać na pierwszych zawodników, którzy i tak w większości przyjadą na chwilę przed startem...





Na początek trochę rozmów z zawodnikami, ustawienie ich na miejscach serwisowych i odpowiedzenie na pytania. Potem można wrócić na swoje stanowisko, czyli tym razem strefę znakowania opon. Radziliśmy sobie dobrze z Tomkiem, a robota szła w szybkim tempie. :) Między pętlami były około godzinne przerwy, więc był czas na odpoczynek, posiłek i rozmowy. Po całym dniu stania zmęczenie i senność były mocno odczuwalne, ale to przecież norma. ;)




Na koniec pomogłam przy rozpakowywaniu pucharów oraz składaniu wszystkiego po rozdaniu. Sprawdziłam stan placu po zwinięciu się zawodników. Miejsca serwisowe były sprzątnięte, za co serdecznie dziękuję wszystkim załogom. Tak minęły kolejne zawody, a sezon rajdowy powoli zmierza do końca.
Galeria;  http://jeansoft.zapto.org/aniamrozek/index.php?/category/6



poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Obóz Sportów Walki w Bieczu 16-23 lipca


W ostatnim tygodniu w Bieczu na tygodniowym obozie zorganizowanym przez Akademię Sportów Walki spotkali się sportowcy reprezentujący różne sztuki walki jak: Kick-boxing, Muay Thai.

Treningi prowadzili znani - mniej lub bardziej - sportowcy m.in.:
  • Maciej Miszkiń - bokser wagi półciężkiej, były kick-boxer
  • Przemysław Saleta - mistrz świata w kick-boxingu, bokser wagi ciężkiej
  • Przemysław Opalach - były mistrz świata i europy w kick-boxingu i boksie
  • Mariusz Wach - bokser wagi ciężkiej
  • Tomasz Sarara - wielokrotny mistrz w kick-boxingu
  • Marcin Łepkowski - jeden z najlepszych zawodników Muay Thai



Sportowcy mieli wystąpić na ringu na stadionie podczas Dni Biecza, jednak z powodu paskudnej pogody odbyła się bardzo krótka pokazówka. Walki na ringu można było zobaczyć w środę 20 lipca w bieckiej hali sportowej. Było co oglądać. :D





Standardowo fotki i zbieranie autografów. :) Podobno jestem wysoka... dużo osób tak twierdzi, ale stojąc do zdjęcia z Saletą czy Wachem czułam się naprawdę malutka. ;D
Przy pierwszym spotkaniu z mężczyznami będącymi mistrzami w sportach walki oprócz ogromnej ekscytacji można odczuć odrobinę strachu... :P



Mimo niewielkiego zainteresowania z mojej strony tymi sportami robienie zdjęć podczas walk było naprawdę ciekawą odmianą. Byłam pełna wątpliwości czy którekolwiek zdjęcie będzie dobre i warte pokazania. To możecie ocenić sami. :)

sobota, 9 lipca 2016

KJS WAKACYJNY SUPER OES - MAJSCOWA

Kolejny OES rozgrywany w ramach Mistrzostw Galicji zorganizował Automobilklub Jasielski w współpracy z JKMiRD oraz AMK Bieckim.

Z Biecza wyjechaliśmy około 8:20, więc w Majscowej byliśmy około 9:00.
Wystarczyło odebrać plakietki oraz protokoły i można było jechać na swoje stanowiska. Pogoda nie sprzyjała imprezie. Padało prawie cały czas, więc stojąc na starcie byłam przemoczona pomimo kurtki przeciwdeszczowej i płaszcza pożyczonego od kolegi. Jednak cudowna, jak zawsze, atmosfera na rajdzie zapewniona dzięki wspaniałym załogom wynagradzała nawet złą pogodę. ;)

Fot. Piotr Dudka


W zawodach wzięło udział siedemnaście załóg. Niestety III Runda Mistrzostw Galicji nie przebiegła bezwypadkowo. Trzy zespoły odpadły z rywalizacji.
Załoga numer 18 w składzie Jacek Gajda i Bartosz Dubiel skończyła imprezę dachując tuż za metą lotną.





Dla nas sędziów nie był to również szczęśliwy rajd. Sprzęt nie chciał współpracować, przestał działać niedługo przed startem. Cóż... widocznie też nie lubi deszczu. :P

Trzy załogi reprezentowały mój klub, czyli Automobilklub Biecki. Byli to:

  • Waldemar Chochołek/Marcin Skicki - Mitsubishi Lancer -
    II miejsce w klasie, II w generalce
Fot. Piotr Dudka
  • Mateusz Brej/Joanna Brej - Honda CRX -
    I miejsce w klasie, III w generalce
Fot. Piotr Dudka
  • Jacek Wronkowicz/Wiesław Orliński - Peugeot 106 -
    II miejsce w klasie, X w generalce
Fot. Piotr Dudka
Gratulacje dla naszych zawodników, jak również dla pozostałych załóg. Nie tylko za uzyskane wyniki, ale również za utrzymanie dobrej atmosfery podczas zawodów. :)




Wyniki: 

Więcej zdjęć na stronie: 

środa, 6 lipca 2016

6 runda GSMP MAGURA MAŁASTOWSKA - Dzień 3

W niedzielny poranek szybko poradziliśmy sobie z rozstawieniem barierek, otaśmowaniem startu, rozwieszeniem banerów i wszystkim co było tam potrzebne.

Drugi dzień zawodów przebiegał prawie idealnie z niewielkimi przerwami. Sędziowie PO nie potrzebowali czasu na sprzątanie trasy podczas przejazdów co również znacznie przyspieszyło przebieg wyścigu.
Jedyną nieprzyjemną sytuacją podczas zmagań na Magurze był wypadek Tomka Bartoszka w drugim podjeździe wyścigowym. Kierowca Hondy Civic VTI miał wyjątkowego pecha i sądzę, że do tej pory nawet nie wiedział, że może swój samochód zmieścić pod barierą... Zawodnikowi nic się nie stało. Mimo, że auto po tym doświadczeniu nie wyglądało ciekawie, to szkody nie były bardzo duże.



Na wyścigu pojawił się gość specjalny Maciej Wisławski - znany pilot rajdowy jeżdżący m. in. z Krzysztofem Hołowczycem. Został on zaproszony na Magurę przez najmłodszego z kierowców Marcina Wronę, którego Wiślak wspiera w zmaganiach i mocno mu kibicuje. Oczywiście pamiątkowa fotka musiała być. :) 


Po podjazdach treningowych z góry zjechał pojazd zupełnie innej kategorii, niż te jeżdżące pod górę. "Rowerek", którym poruszał się Bartek z AMK Małopolskiego osiąga bardzo duże prędkości zjeżdżając w dół po odcinku i nie jest łatwo nim zahamować.



Do góry trzeba było go odholować. ;)


Komentator wyścigu też próbował się na tym przejechać, ale już po prawie prostym. ;D Osobiście nie porwałabym się na takie wyczyny, jak Bartek.



Podczas zawodów problemy z samochodem pojawiły się u Piotra Platy. Kierowca Fiata Seicento ukończył cały wyścig, mimo problemów nie odpadł z rywalizacji. Jednak przez to, że jak sam powiedział samochód cały czas przerywał, wyniki w grupie nie były zadowalające.


Całe zawody przebiegały w ogromnym upale co było uciążliwe dla kierowców, jak i dla sędziów oraz kibiców. Wszyscy jakoś sobie z tym poradzili i mimo grzejącego słońca atmosfera na wyścigu była wspaniała. Można było oczywiście się bardzo ładnie opalić, a raczej spalić...

Kolejne rundy GSMP odbędą się 8-10 lipca w Limanowej. Na które serdecznie zapraszam. :) Ja będę ;)

niedziela, 3 lipca 2016

5 runda GSMP MAGURA MAŁASTOWSKA - Dzień 2

W sobotę po lekkim spóźnieniu całą ekipą rozstawialiśmy barierki zabezpieczające start. Otaśmowaliśmy również wjazdy na drogi, na których stały samochody m.in. pogotowia ratunkowego, straży pożarnej, safety car. 






O 9:00 ruszył podjazd zapoznawczy. Niestety po przejeździe zaledwie kilku samochodów zawodnik z numerem 29 Maciej Ciechanowicz uderzył w barierę. Kierowcy nic się nie stało, jednak auto nie wyglądało dobrze. Dzięki szybkiej pracy mechaników Maciek wrócił na trasę wyścigu.







Kolejnym pechowcem wyścigu był Grzegorz Kozioł, który wypadł z trasy przy PO 3. Szkody nie były duże, więc po ich usunięciu zawodnik mógł dalej startować. Sprawna interwencja sędziów pozwoliła nam na szybkie wznowienie zawodów.





Krótką przerwę oraz zdziwienie kibiców i organizatorów zafundował Waldek Kluza, który zatrzymał się tuż po starcie. Na szczęście awaria samochodu marki Ford Fiesta nie była poważna.





W przerwie przed podjazdami wyścigowymi trasą GSMP przejechały piękne klasyki z 7 zlotu Moto Legend. W tym roku zaprezentowało się ok. 100 starych pojazdów.






Podjazdy wyścigowe odbyły się w zasadzie bez większych problemów. Jednak nie obyło się bez małych incydentów na trasie. Podczas 2 przejazdu Jacek Handl jechał na światłach awaryjnych ze względu na problemy techniczne z samochodem BMW M3/E36.
Pecha miał również Roman Baran, który rozbił Mitsubishi Lancer'a przy PO 2. Kierowcy nic się nie stało, ale szkody w samochodzie spowodowane wypadkiem spowodowały wyeliminowanie go z dalszej rywalizacji.

Piątej rundy mistrzostw na Magurze nie skończyli Magda Wilk w Renault Clio oraz Tomek Dybisz Hondą Civic. Awarie samochodów nie pozwoliły im kontynuować walki o podium.

Sobotnie zmagania zakończyły się bez rozdania nagród, które zostało przeniesione na niedzielę. Wszystkim spieszyło się na mecz. ;) Zresztą wygrany. :D

piątek, 1 lipca 2016

GSMP MAGURA MAŁASTOWSKA, Dzień 1 - Badanie Kontrolne


W piątek po zakończeniu roku szkolnego pojechałam z mamą na rynek w Gorlicach na przeprowadzane tam BK przed 5 i 6 rundą Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. Pogadałam z kierowcami, porobiłam z nimi zdjęcia i pozbierałam autografy. Ogólnie plan w miarę spełniony, wiadomo nie wszystkich udało się złapać. ;) 

 

 Na badanie przyjechało 41 z 45 zgłoszonych osób. Każdy zawodnik miał sprawdzaną zgodność całego ubioru z wymogami m.in. kasku i kombinezonu oraz sprawność i zgodność techniczną samochodu. 




Fot. Piotr Dudka



Kontrolerzy techniczni mieli wątpliwości podczas sprawdzania Hondy Civic mojego klubowego kolegi Tomka Dybisza. Na szczęście on jak i reszta kierowców została dopuszczona do startu w wyścigu. 






 
Dwóch zawodników spóźniło się na Badanie Kontrolne. Byli to Konrad Biela i Mateusz Misiewicz, któremu pomagałam nakleić numer startowy na drzwi samochodu. Wbrew pozorom wcale nie jest to takie proste, szczególnie w pośpiechu. ;) 



 


Po zakończeniu BK pozbieraliśmy barierki i wspólnie z kolegami  z Automobilklubu Bieckiego zawieźliśmy je na Magurę, gdzie były potrzebne na kolejne dwa dni na zabezpieczenie startu.


 

niedziela, 12 czerwca 2016

KJS Jasło

     W ostatnią niedzielę byłam na rajdzie, który zorganizowali członkowie Jasielskiego Klubu Motorowego i Ratownictwa Drogowego w współpracy z Automobilklubami: Bieckim i Jasielskim. 
Zawsze na takie imprezy jeździłam z rodzicami, jednak tym razem nie mogli jechać. Musiałam, więc szukać kogoś, kto zabrałby mnie ze sobą. Na szczęście nie musiałam długo poszukiwać. Dwóch kolegów wybierało się również na ten KJS. Jeden robić zdjęcia, tak jak ja, a drugi cóż... poszaleć za kierownicą.
Pogoda zapowiadała się pięknie, zostałam zabrana spod samego domu... Lepiej być nie mogło. ;)
     
    


Do startu przystąpiło 28 załóg, było komu pstrykać fotki. :D Rajd odbył się na zamkniętym odcinku drogi powiatowej z Gorajowic do Bieździedzy... gdzie nie spojrzysz tam drzewa... 

 


Ja w półdługich spodniach patrzę i myślę "o fajnie, pokrzywy... do kolan...jak miło". Muszę dodać, że jakoś wcześniej nie wpadłam na to żeby sprawdzić którędy biegnie trasa, takie życie. No, ale przecież parę roślinek nie zniechęci mnie do robienia zdjęć. :P

 






    



Jednak los nie mógł mi zrobić tej przyjemności, żeby wszystko było idealnie. Obiektyw nie łapie ostrości..cudownie. :/ Oczywiście mądra ja, nie zabrałam ze sobą drugiego.


 
Przez jeden przejazd używałam pożyczonego obiektywu. Niestety dłuższa przerwa w robieniu zdjęć na rajdach nie sprzyja, fotki nie wyszły znakomite no i nie mają powalającej jakości.
     



     Po kilku zmianach miejsc dotarłam na zakręt przy kapliczce i tam zostałam.
Nie obyło się bez zdarzeń mrożących krew w żyłach. Drugi przejazd, śmignęło już parę samochodów. Na tym zakręcie akurat byli sędziowie, więc słyszałam co mówią przez radia. Nagle do moich uszu dotarły takie słowa "Wstrzymać start! Samochód w rowie!" Serce zaczęło szybciej walić, gdy uświadomiłam sobie, że przecież właśnie przejechał jeden z kolegów, z którymi przyjechałam. Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła: "A może to załoga jadąca wcześniej..." No to idę... właściwie prawie biegnę, żeby zobaczyć co, kto, gdzie i jak?
Gdy moim oczom ukazuje się taki widok...





Filmik -> https://www.youtube.com/watch?v=Wy9tPC9apIo 





 ...zwalniam kroku, w myślach mało kulturalne słowa, tłum kibiców i kolejne co plącze się po głowie "...żeby im nic nie było". Szukam.. widzę.. siedzą na drodze. Oddycham z ulgą, są cali.
Załogę zabrano do szpitala na rutynowe badania, które na szczęście nic nie wykazały. Chłopaki byli tylko poobijani. W całym zdarzeniu ucierpiał najbardziej ich Golf, odwieziony po zawodach na lawecie.
Fot.  Piotr  Dudka
     Był to dzień pełen, na pewno, niezapomnianych wrażeń.
  Dziękuję bardzo Piotrkowi i Wieśkowi za to, że mogłam się z nimi zabrać i wytrzymali ze mną cały dzień. ;)
Za pożyczenie obiektywu podziękowania również kieruję do Piotra, inaczej zdjęcia pewnie byłyby jeszcze gorsze..

Zapraszam do galerii: 
http://jeansoft.zapto.org/aniamrozek/index.php?/category/2
Polecam stronę: 
http://kgr-rally.zapto.org/kgr-rally/
oraz galerię zdjęć: 
http://kgr-rally.zapto.org/kgr-rally/galeria/index.php?/category/656
Wyniki znajdziecie tutaj; 
http://jkmird.pl/2016/05/kjs-letni-super-oes/











niedziela, 5 czerwca 2016

Warszawa

   Ostatnio byłam na pięciodniowej wycieczce szkolnej w Warszawie. Wyjechaliśmy w niedzielę po 10 więc na spokojnie herbatka, śniadanko, sprawdzenie, czy wszystko się ma i w drogę. Jednak 7 godzin w autobusie z chorobą lokomocyjną przekracza moje możliwości, więc nie obyło się bez złego samopoczucia...
Tego samego dnia byliśmy w Centrum Nauki Kopernika. Było ciekawie, ale 2 godziny na zwiedzenie to zdecydowanie za mało, więc wszędzie nie udało się być.



















   

Zawsze uważałam, że w dużych miastach nie ma miejsc zielonych lub jest ich bardzo niewiele, i tu się myliłam. W Warszawie jest dużo pięknych, zielonych, spokojnych miejsc, w których można wypocząć m.in.:

 Ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej, z którego są piękne widoki na miasto. 
Pałac i ogrody w Wilanowie - piękne, zielone i bardzo spokojne miejsce, w którym można wypocząć. To jedno z tych miejsc, do których w przyszłości chętnie bym wróciła.


 Łazienki Królewskie, gdzie zwiedzałam Biały Domek, który zachwycał zdobionym wnętrzem.






















   Wieczorem warto pospacerować po Starówce, która jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Warszawie, idealnym na odpoczynek.



  
   Z 30 piętra Pałacu Kultury i Nauki jest zachwycający widok na miasto z góry.


    Byliśmy również pod Stadionem Narodowym. Rozczarował mnie jednak fakt, że nie mogliśmy wejść do środka. Z powodu organizacji szczytu NATO Stadion został zamknięty dla zwiedzających na 2 miesiące.
Zainteresował mnie fakt, że ławki koło Stadionu nie nadają się do spożycia... hmmmm.., kto by się spodziewał :D
   



   Podczas zwiedzania stolicy z przewodnikiem trafiliśmy na zmianę warty żołnierzy, którzy zmieniają się co godzinę przy Grobie Nieznanego Żołnierza. 
   














   Osobiście uważam za brzydkie i nieestetyczne wieżowce wybudowane w Warszawie. Te ogromne, szklane budynki niszczą uroki miasta i są niemiłe dla oczu.













Ale to jedyne co mi się nie podobało. Wycieczka była super i na pewno w miarę możliwości chętnie wybiorę się kiedyś do Warszawy jeszcze raz.